Lucjan Orzech. Malarstwo
Fot. Wacław Klag

Lucjan Orzech. Malarstwo

"Twórczość Lucjana Orzecha broni swojej „osobności” i swojej kameralności a równocześnie nie chce zamykać się w ciasnym kręgu elitarnej prywatności.


Artysta posługuje się dość szeroko rozpowszechnionym językiem plastycznym. Często swoje prace łączy w większe cykle, lub aranżuje z nich rozbudowane, przestrzenne instalacje. Jego najczęstszą techniką, pozwalającą na otwartą postawę wobec natury i wobec własnego warsztatu jest kolaż, czasem zbliżony niemal do reliefu, czasem będący swoistą gablotą, w której autor łączy świat wyobraźni z rygorami intelektualnej refleksji, elementy realnej rzeczywistości z fikcją malarskiego mimetyzmu, rzeczy istniejące z możliwymi.

Tą otwartością artysta pragnie uwolnić swoją twórczość od sztywnych, formalnych uwarunkowań i umożliwić jej współudział we wszystkich swoich życiowych zainteresowaniach, pasjach poznawczych czy próbach odnalezienia własnego miejsca w otaczającej lawinie zjawisk i procesów. Chciałby za jej pośrednictwem kontaktować się ze światem w najrozmaitszych jego przejawach a równocześnie uczynić sposobem porozumiewania się z możliwie  szerokim kręgiem ludzi, nie odbiorców swej sztuki, ale ludzi szukających tych samych co on odpowiedzi na stawiane przez świat pytania.

Jan Tarasin

Wystawę można oglądać od 15 listopada do 2 grudnia 2011 r.



(Fragment recenzji w ramach postępowania o nadanie tytułu profesora sztuk plastycznych, podjętego przez Radę Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie w roku 1997)




Lucjan Orzech urodził się w 1946 r. w Leszczach. Studiował na Wydziale Malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni prof. Adama Marczyńskiego (dyplom uzyskał w 1976 r.). Obecnie pracuje na stanowisku profesora w Instytucie Sztuki Akademii Pedagogicznej w Krakowie.




Ma w dorobku ponad dwadzieścia wystaw indywidualnych, m.in. w Poznaniu, Tarnowie, Warszawie, Krakowie, Villecroze (Francja), Düsseldorfie (Niemcy), Amay-Jehay (Belgia). Swoje prace eksponował na licznych prezentacjach zbiorowych w kraju i poza granicami (m.in. w Norymberdze i Toronto). Jego obrazy posiadają instytucje państwowe oraz kolekcjonerzy prywatni. Jest laureatem kilku prestiżowych nagród artystycznych.




Jedna z głównych postaw twórczych wyrasta z przekonania, że artysta powinien już u początków swej działalności odnaleźć główny motyw, określić pole własnej aktywności, później zaś tylko doskonalić środki wyrażania. Inna, sytuująca się na przeciwległym biegunie, odżegnuje się od takiej strategii; zakłada potrzebę permanentnego niepokoju, nieustannego poszukiwania nowych inspiracji, ciągłego dziania się "na nowo", bycia "w drodze".




Lucjanowi Orzechowi zdecydowanie bliższa jest druga z tych postaw. Mawia on: "Idę dwa kroki do przodu, jeden do tyłu". Takie tempo marszu podpowiada mu jego niespokojny duch, z drugiej też strony swoiste dążenie do perfekcji. Dlatego nieustannie zmienia on kształt prac wcześniej już "zamkniętych", wprowadza nowe pierwiastki, inaczej komponuje elementy składające się na większe całości. W konsekwencji kolejne serie obrazów nie dają się odbierać jako ślady następujących po sobie faz rozwojowych artysty, lecz odzwierciedlają raczej tok jego myślenia - precyzyjny, niemal "matematyczny". W tym kontekście opinia twórcy o przypadku brzmi dosyć nieoczekiwanie: "Udana praca jest przypadkiem; problem w tym, aby dopaść ów przypadek, niekiedy można go bowiem nie rozpoznać". Przypomina się tu "przypadek starannie przygotowany" (paradoksalne określenie ks. Jana Twardowskiego), który znanemu poecie jawił się jako jeden spośród symptomów przeznaczenia, zaś w twórczości Orzecha wydaje się naturalnym - choć z pozoru niespodziewanym - skutkiem sprzężenia żmudnego niekiedy procesu aktywności intelektualnej oraz emocji, które realizują się "na zewnątrz" poprzez akcję artystyczną.




Gdy twórca mówi o antenatach, wymienia zwykle swojego mistrza z czasów studenckich, Adama Marczyńskiego. Wspomina, że już we wczesnej młodości fascynował się dokonaniami kubizmu, szczególnie pracami Georgesa Braque'a, pamięta o Janie Tarasinie i Jonaszu Sternie; nieobcy jest mu nurt syntetyzujący w twórczości Wacława Taranczewskiego... Jeżeli chodzi o Marczyńskiego, to jego "szkoła" ujawniła się w pracach Lucjana Orzecha dopiero kilka lat po dyplomie i już po śmierci profesora, który uchodził za nauczyciela liberalnego, nie narzucającego swoim studentom własnych wizji i rozwiązań. O ile jednak u Marczyńskiego relacje pomiędzy formami geometrycznymi wydobywały i akcentowały raczej ludyczny klimat jego prac, o tyle u Orzecha podobne asocjacje prowadzą w ostatecznym rozrachunku do sugerowania obecności sfery transcendentnej ponad tym, co widzialne i rozpoznawalne zmysłowo. Janina Kraupe-Świderska celnie dostrzegła ten wymiar sztuki Lucjana Orzecha:




"(...) autor cierpliwie poszukuje wibracji sfer niewidzialnego świata. Materią tych doświadczeń jest złożony zbiór rekwizytów podsuwanych przez pamięć, które (...) stały się ramami okien otwartych na rozpyloną przestrzeń punktów rozsianych jak na mapie nieba, są podziały geometryczne (...) i powtarzające się gamy szarych, srebrnych i brunatnych tonów, mówiące o wytrwałym poszukiwaniu sensu w tej ascezie, są i rośliny, ale zasuszone, szczątkowe, pozbawione już soków, zwrócone ku tamtej stronie...".




W licznych pracach artysty ujawnia się jego fascynacja kulturą japońską, niekiedy także żydowską. Umieszczany w tytułach epitet "japońskie" oznacza zwykle subtelność, metafizykę, efemeryczność, niemal ascetyczną "czystość" formy, której rodowód zdaje się sięgać dalekowschodnich drzeworytów. Orzech dobrze się czuje także w klimacie tradycji judaistycznej, zbliżonym do sztuki Sterna, klimacie, który bywa jedynie sugerowany specyficznymi draperiami lub fragmentami hebrajskich napisów.




Wymienione źródła nigdy nie są przez artystę biernie naśladowane, przeciwnie - przy zachowaniu własnej autonomii i oryginalności wchodzi z nimi w relacje dialogowe, widz natomiast może stosunkowo łatwo rozpoznać twórcze rozwinięcia, parafrazy, trawestacje...